kontynujac...
przejscie jest dosyc haotyczne. Nasz van jeszcze dobrze sie nie zatrzymal a tu drzwi sie otwieraja i viza za 1000bht a z naszej strony ta sama spiewka: ze dzwonilismy... i dali nam chwile spokoju. Okazalo sie ze w sumie z calego vana tylko my nie dalismy sie naciagnac na te koszta.
Wypisalismy wnioski & arrival cards, podchodzimy do kasy, nad ktora wisi wielki napis TURIST VISA $20. Na to celnik wyciaga karteczke ze swojego zapyzialego notatnika ze viza $20 + 100bht oplaty administracyjne. W tym momencie nie wytrzymalem i powiedzialem ze chce paragon kasowy potwierdzajacy ta oplate! Celnik spojrzal, az sam zwatpilem ale po cichutku swoja karteczke schowal i po 3min dostalismy paszporty z powrotem z ciepla jeszcze viza.
Dalej to juz tylko podsteplowanie na przejsciu Kambodzanskim i do darmowego autobusu, ktory dowiozl nas do Bus Station (ok 10min).
A tu znowu naciagactwo!! : jak ma Pan baty to prosze wymienic bo nie wolno i nic pan nie kupi i dolary tez prosze na rupie itd itp!! Oczywiscie zbylismy ich z miejsca. Dalej naciagali, ze pojedziemy autobusem ok4,5h jak nie wezmieny taksowki za 200bht od osoby(normalnie 400bht jak sie nie wykupilo od razu w BKK biletu do SR), oczywiscie podziekowalisy. W efekcie czego chlopaki sie poddaly i podstawili vana, ktorym w 3h dotarlismy na miejsce :-)
Smieszne bylo, ze po przejsciu jeden z naciagaczy podszedl do nas i zapytal ile nas kosztowalo przejscie, odpowiedzielismy, ze tylko $20 - podal nam reke i pogratulowal, ze sie nie dalismy wyrolowac :-)
PRZYKRA NIESPODZIANKA:
poznalismy mila niemke, ktorej udalo sie kupic bilet za 300 z KSR ale naciagneli ja na 100bht oplaty administracyjnej i w efekcie koncowym oszukali na bilecie z dworca po przejsciu w Kambodzy. Musiala Ona i kilku innych wykupic jeszcze bilet za 300bht. Nalezy pamietac o naklejce ktora daja przed przejsciem aby ja miec na dworcu w Poipet(naklejka jak tasma izolacyjna ale musza ja nakleic na t-shirt przed przejsciem granicznym). Bez tego ani rusz dalej.
NOCLEG:
z wszystkich forum najbardziej w cenie polecamy byl ANGKOR GREEN HOUSE. Przez poznana niemke i niemke, ktora ona poznala dostalismy info o hostelu, ktory prowadzi khmerka w formie prywatnego domu. Sprzatany codziennie, oferuje konkurencyjne ceny, cisza i naprawde fajne pokoje z wlasna lazieka aircon&fran i darmowym netem. Bardzo klimatyczne miejsce, wiecej na:
http://www.biglynavilla.com/
tak nam sie spodobalo, ze zostajemy na 3 dni :-) a placilismy $10 za noc.
W celu unikniecia wszelkiego naciagactwa polecamy stronke : http://www.talesofasia.com/cambodia-siemreap-guide.htm
Strona ta polecana jest rowniez w przewodnikach Lonely Planet.
ps. nasz nowy kompan ma na imie Kazik :-)