Po dobrym snie rano schodzimy z plecakami aby sie wymeldowac a tu wiadomosc od Pani z recepcji: ...',ze nigdzie nie pojedziemy bo dzwonila wszedzie i firmy transportowe powiedzialy, ze sa tylko 3 osoby i im sie nie opolaca jechac'. Jeszcze nie wiedzielismy, ze to sciema. Zamiast penetrowac plaze Raley szukalismy we wszystkich biurach turystycznych polaczenia nocnego na Ko Samui. Udalo sie znalesc tylko jedno i za 600bht a nie za 400bht jak mielismy poprzedniego wieczoru. Najbardziej wkurzajace bylo to, ze wszystkie biura mowily, ze nie ma wolnych miejsc i zazwyczaj trzeba bukowac dwa dni wczesniej na takie polaczenia. Jak sie okazalo nasza recepcjonistka z PK Mansion hotelu myslala, ze jak nas zrobi w bambuko to zostaniemy u niej kolejna noc i tu sie pomylila.
Na koncu wszystkiego okazalo sie ze nawet miejsc na polacznie za 600bht jest juz pelne - wiec dolina.
NIe poddalismy sie i jako, ze planwalismy udac sie na Ko Phangan zakupilismy bilety na nocny prom za 600bht. Pozostawilismy plecaki w hotelu i udalismy sie wodna taxi na Raley. Cena za kurs w jedna strone to 100bht od osoby! i mozna sie tam dostac tylko lodzia. Zabiera ona po 10 osob i czasami trzeba sie naczekac az uzbieraja okreslana liczbe chetnych. Transport trwa okolo 10min.
Raley,
piekne plaze posrod wystajacych z wody skal, miejsce daje poczucie dzikosci ze wzgledu na male natezenie turystow. Kilka kanjpek i sklepikow, centra nurkowe oraz onanizujace sie malpy w lesie. Na pewno warte zobaczenia i poplazowania na jeden dzien.